Druga kolejka Ligi Bociana!

SPOTKANIE POMIĘDZY ZESPOŁAMI FC BRAŃSZCZYK I EDEN WISIENKĄ NA TORCIE 2 KOLEJKI LIGI BOCIANA.
2 kolejkę Ligi Bociana znowu rozpoczęło spotkanie drużyny GAZYL MISTRZE, która tym razem rywalizowała o punkty na boisku w Brańszczyku z ekipą TZŁ GREEN HORNETS. Zawodnicy z Trzcianki po bardzo dobrym pierwszym meczu również i tym razem dobrze weszli w spotkanie od początku kontrolując grę. Piłka praktycznie nie opuszczała połowy należącej do Gazyli, a sporadyczne kontrataki tej drużyny były od razu rozbijane dzięki czemu nie stworzyli sobie wiele okazji do strzelenie gola. Swoją przewagę TZŁ udokumentował strzelając kolejną bramkę po dośrodkowaniu z narożnika boiska, to już trzecia w tych rozgrywkach i przyszli rywale z pewnością muszą mieć to na uwadze. Na kolejne trafienie nie trzeba było długo czekać, Szczepan Uchal po wejściu na boisko w pierwszym kontakcie z piłką podwyższył wynik spotkania i od razu wpisał się do notesu sędziego. W drugiej odsłonie spotkania Green Hornets szybko zdobyło kolejna bramkę, która nieoczekiwanie obudziła drużynę Gazyl Mistrzów. Kolejne minuty to zdecydowana dominacja Gazyli, którzy dzięki dobrej postawie w obronie i skutecznych zagraniach formacji ofensywnej zdobyli dwie bramki po strzałach Murzy i Delugi. Drużyna Gazyli mogła wygrać to spotkanie, ale zabrakło im trochę szczęścia i kilkukrotnie przegrali swoje pojedynki z dobrze dysponowanym bramkarzem TZŁ. Krótka ławka rezerwowych i brak kluczowych zawodników sprawiły, że drużyna z Trzcianki mogła stracić punkty w kolejnym spotkaniu i już na początku rozgrywek stracić szansę na podium.

Wisienką na torcie 2 kolejki Ligi Bociana okazał się mecz pomiędzy zespołami FC BRAŃSZCZYK i EDEN. Od początku spotkania było widać, że obie drużyny znają stawkę o jaką grają. Obie ekipy zaliczane są do faworytów rozgrywek i wiedzą, że punkty w rozgrywanym właśnie spotkaniu będą miały szczególną wartość w walce o podium. Początek spotkania zaczął się tak dobrze jak tylko mógł czyli od strzelenia bramki w pierwszej akcji meczu. Zespół FC BRAŃSZCZYK w trzy podania rozmontował obronę przeciwnika. Dariusz Murawski powalczył do końca o długie podanie od Tomasza Depty, zastawił piłkę przed Patrykiem Akierem i uderzył obok-próbującego ratować całą sytuację-bramkarza. Mariusz Piórkowski nie spodziewał się, że będzie tak szybko musiał wyciągać piłkę z siatki i podać swoim kolegom z drużyny by tym razem to EDEN rozpoczął od środka boiska. Po dłuższym okresie zaciętej walki w środku pola i kilku nieudanych próbach napastników Edenu to ponownie Brańszczyk mógłby cieszyć się z gola i ponownie Dariusz Murawski mógłby wpisać się na listę strzelców, ale nie wykorzystał bardzo dobrego podania z boku boiska, jego strzał głową minimalnie minął bramkę rywala. Co z ulgą przyjął bramkarz Edenu. W kolejnych akcjach gra przeniosła się na połowę Brańszczyka, ale zawodnicy Edenu nie znajdowali sposobu na pokonanie bramkarza przeciwników. Paweł Kowalski zaliczył kilka interwencji, które uchroniły Brańszczyk przed stratą bramki. Ekipa Edenu musiała uważać na kontry wyprowadzane przez FC Brańszczyk. Po jednej z nich piłka minimalnie minęła bramkę i niewiele zabrakło, a oglądalibyśmy kolejne trafienie. Na te jednak trzeba było poczekać do jednej z akcji Edenu. Kamil Piórkowski uderzył z linii wyznaczającej granice pola karnego obok interweniującego bramkarza i dał swojej drużynie wyrównanie.
Obie drużyny z jednobramkowymi zaliczakmi podeszły do drugiej połowy tego spotkania. Wynik utrzymywał się bardzo długo i żadna z drużyn nie mogła znaleźć sposobu na rozmontowanie defensywy przeciwnika. Wszystko zmieniło się kilka minut przed końcem spotkania, Adam Duda wyłożył piłkę w pole karne do Brejnaka, który co prawda nie doszedł do tego podania, ale skupił na sobie uwagę obrony i umożliwił zamykającym całą akcję Sławkowi Rogalskiemu stanąć sam na sam z bramkarzem Brańszczyka. Zawodnik Edenu mając dużo wolnego miejsca na spokojnie przyjął piłkę i uderzył nie do obrony, dając swojej drużynie prowadzenie.
Zawodnicy FC Brańszczyk postanowili zawalczyć o punkty zaraz po stracie bramki, jednak zbyt bardzo się odkryli co wykorzystał Duda, przebiegł z piłką pół boiska by spod linii końcowej zagrać w środek pola do wbiegającego zawodnika. Sławek Rogalski tym razem strzałem z pierwszej piłki uderzył i piłka od poprzeczki ponownie zatrzepotała w siatce.
Do końca meczu rezultat nie uległ już zmianie i kibice zgromadzeni na trybunach ze smutkiem przyjęli porażkę drużyny FC Brańszczyk. Sami zawodnicy natomiast skupiają się już na następnym meczu, w którym zmierzą się w następnej kolejce.
Eden natomiast odnosi drugie ważne zwycięstwo z rzędu i zdobywa kolejne punkty w walce o podium.
W przedostatnim pojedynku tej kolejki JOGA BONITO walczyła o swoje pierwsze punkty z WYSZKÓW FOOTBALL CLUB. Początkowe 10 minut spotkania było przeprowadzone w szybkim tempie z kilkoma dobrze zapowiadającymi się akcjami, które ostatecznie kończyły się na defensywie przeciwnika lub piłka mijała jego bramkę, w niektórych z tych sytuacji do szczęścia zabrakło kilku centymetrów. W 13 minucie spotkania jeden z zawodników Wyszków FC przejął piłkę w środku pola, podał do niepilnowanego kolegi z drużyny znajdującego się tuż przed polem karnym, a ten płaskim strzałem przy słupku pokonał interweniującego Karola Uchala, bramkarza Joga Bonito.
Drużyna ze Trzcianki chciała bardzo szybko doprowadzić do wyrównania w tym spotkaniu, ale nadziała się na kontrę i to znowu ich przeciwnik dołożył jedno trafienie do swojego konta. Na kolejną bramkę trzeba było poczekać do następnej akcji zawodników z Wyszkowa, silny strzałe zza pola karnego okazał się poza zasięgiem bramkarza Joga Bonito. Do przerwy Wyszków FC zdobył jeszcze jedną bramkę i ze spokojem podszedł do drugiej odsłony tego spotkania.
Wyszków Football Club ewidentnie przeważał w tym spotkania i z łatwością kreował sobie kolejne sytuacje na boisku. Zauważalny był też spokój zawodników z Wyszkowa, którym między innymi wykazał się Sebastian Geski przy strzeleniu kolejnej bramki dla swojej drużyny. Po przyjęciu piłki w polu karnym z bliskiej odległości delikatnie zagrał piłkę między nogami bramkarza, a ta poza siatką bramkarza wylądowała także w siatce bramki.
W kolejnych akcjach meczu nic nie wskazywało na to by drużyna z Wyszkowa straciła jakieś punkty w tym spotkaniu, choć piłkarze Joga Bonito co jakiś czas przeprowadzali szturmy na ich bramkę. Strzały Ponichtery i Pawłowskiego odbijały się jednak od obrońców lub bramkarza przeciwników. Jedynym sposobem jaki znalazł Dominik Pawłowski na wpisanie się do notesu sędziego była 2-minutowa kara jaką otrzymał za brzydki faul na przeciwniku.
Do końca meczu obraz spotkania niewiele się zmienił, Joga Bonito straciła jeszcze dwie bramki i pojedynek pomiędzy tymi drużynami zakończył się wynikiem 7:0 dla drużyny WYSZKÓW FOOTBALL CLUB.
Ostatnim meczem tej kolejki było starcie dwóch dobrze znających się drużyn, które regularnie ze sobą grają, co dawało dodatkowy smaczek spotkaniu drużyn FC NOWE BUDY TEAM oraz COPACABANA.
Ostatnim meczem tej kolejki było starcie dwóch dobrze znających się drużyn, które regularnie ze sobą grają, co dawało dodatkowy smaczek spotkaniu drużyn FC NOWE BUDY TEAM oraz COPACABANA.
Na pierwszą bramkę trzeba było poczekać do szybkiego kontrataku zawodników Copacabany. Akcje przeprowadzili jednym długim podaniem do wybiegającego napastnika i zawodnicy FC Nowe Budy musieli myśleć o odrabianiu powiększających się strat.
Przed przerwą zespół Copacabany podwyższył swoje prowadzenie i na przerwę schodził z 2 bramkowym prowadzeniem.

Po zmianie stron bardzo szybko kolejnego gola dla Copacabany zdobył Mateusz Drobot, ale była to dopiero połowa puli bramek przewidzianych na ten mecz. Jego koledzy z zespołu dodali jeszcze dwa trafienia i choć Kuba Niedzielski strzelił w międzyczasie bramkę dla Nowych Bud to było to jedyne trafienie tego zespołu w tej kolejce i COPACABANA wygrała swoje drugie spotkanie z rzędu.